7 grudnia 2025
Każdy, kto choć raz uczestniczył w postępowaniu sądowym, wie, że czekanie na termin rozprawy potrafi trwać miesiącami, a nawet latami. Niestety, nie jest to przesada – rzeczywiście często przypomina to swoistą loterię.
Z czego to wynika?
Dlatego, gdy słyszymy, że „termin rozprawy został wyznaczony za kilka miesięcy”, nie zawsze wynika to z opieszałości – często to po prostu efekt przeciążonego systemu.
Co można w takiej sytuacji zrobić?
Choć nie mamy wpływu na tempo pracy sądów, istnieją pewne narzędzia, które mogą pomóc „przypomnieć” o naszej sprawie:
To pismo składane do sądu prowadzącego sprawę. Sądy nie zawsze są zachwycone takimi wnioskami, ale sam fakt jego złożenia ma praktyczny skutek — teczka z aktami musi zostać wyjęta z szafy sędziego, aby dołączyć do niej wniosek. Innymi słowy – ktoś fizycznie bierze sprawę do ręki i przypomina sobie, że ona wciąż czeka na rozpoznanie.
To rozwiązanie warto stosować tylko w sytuacjach, gdy postępowanie naprawdę się przeciąga, a sąd przez dłuższy czas nie podejmuje żadnych czynności. Prezes sądu może wtedy zwrócić uwagę na opóźnienie lub poprosić o wyjaśnienia.
To ostateczność. Składa się ją wtedy, gdy opóźnienie jest rażące i trwa tak długo, że realnie narusza nasze prawa. Jej złożenie może skutkować nie tylko zobowiązaniem sądu do podjęcia działań, ale też zasądzeniem od Skarbu Państwa określonej kwoty za przewlekłość.
